Wzięli wolne bo boją się VAT-u
W ostatnich dniach grudnia, każdy kto chce skorzystać z usług radio taxi w Białymstoku musi uzbroić się w cierpliwość. Wszystko dlatego, że taksówkarze wzięli wolne, by zbyt dużo w tym roku nie zarobić.
Prawie normą w ostatnich dniach 2006 roku, stało się nawet półgodzinne oczekiwanie na zamówiony kurs.
Jeśli bowiem roczne obroty będą za duże, przez trzy lata trzeba płacić dodatkowo podatek VAT. Dlatego wielu z woli tego limitu nie przekraczać i zrobić sobie przed końcem roku urlop - wyjaśniają białostoccy taksówkarze.
W jednej z największych korporacji taksówkarskich ze 150 kierowców, w tej chwili pracuje zaledwie około 30.
- Według prawa, które obowiązuje od momentu wejścia do Unii Europejskiej, jeśli w ciągu roku przekroczymy limit obrotów: 10 tysięcy euro, to stajemy się płatnikami VAT - mówi Marek Matuszewski, prezes korporacji.
W praktyce taksówkarz, który przekroczy limit choćby o pięć groszy, przez trzy kolejne lata musi każdego miesiąca oddać do urzędu skarbowego od 130-150 zł.
- Z podatku można zostać zwolnionym dopiero, jeżeli przez trzy lata nie przekroczy się limitu 10 tysięcy euro - precyzuje Matuszewski.
- To spore ryzyko. Bo przecież nikt z nas nie wie, czy w kolejnych latach będzie praca, czy nie. A płacić VAT trzeba będzie, bez względu na zarobki.
Kurier Poranny